Oczywiście, mimo wszelkich starań, tekna nie funkcjonują w próżni. Oczywiście starają się skrywać po kniejach i dąbrowach, ale jednak zawsze - bliżej lub dalej, znajduje się jakaś ludzka osada. Mieszkańcy owej osady (bądź osad) prędzej czy później i tak dowiedzą się o imprezie. Pierwszego, lub jak dobrze pójdzie to dopiero drugiego dnia, zazwyczaj zdażają się pojedyncze egzemplarze lokalnych, czy jak kto woli "Lokersów". Później to już kilkuosobowe grupki, a jeszcze później to już całe rodziny z: babciami, dziadkami, ciotkami, wujkami, dziatwą, żulami, młodzieżą młodszą oraz tą nieco starszą - jednym słowem wszyscy.
Oczywiście klasykiem są podchmieleni (to chyba jednak zbyt łagodne określenie) dżentelmeni koło pięćdziesiątki.
Pojawiają się również nasi kochani policjanci. Zazwyczaj chodzą w kółko, czasem kogoś przepytają, czy przeszukają - jednym słowem raczej przeszkadzają.
Większość Lokersów jest przyjaźnie usposobiona. Dla nich to niezwykłe wydarzenie, być może jedyne tekno w ich życiu. Nikt do końca nie wie co o tym wszystki sądzą, ale z rozmów z nimi wynika że ogólnie im się podoba. Pewnie patrzą na to jak na jakiś cyrk czy coś w tym rodzaju. W sumie trochę to tak wygląda, tyle że nikt nie męczy zwierząt, nie ma kobiety z brodą no i nie ma wielkiego namiotu - cała reszta mniej więcej się zgadza.
Co bardziej przedsiębiorcze jednostki potrafią na całość spojrzeć chłodnym okiem i szybko zauważają całkiem niezły rynek zbytu. Zimne piwko z puszki często jest bardziej praktyczne niż lane, no i zazwyczaj są papierochy - towar wielce poszukiwany którego często brakuje w tekbarach. Często miałem wrażenie że jeszcze ze dwa dni i lokalni w ogóle prejęliby całą bibę łącznie z SSami.
Traktor - dobra rzecz w takich sytuacjach. Jednak nie ma nic za darmo, czy za uśmiech. Twarde reguły kapitalizmu pozwalały - wobec braku konkurencji - brać za wyciągnięcie samochodu 20 złotych polskich. Aż się człowiek w takich momentach zastanawia, czy właściciel traktora sam nie nawiózł wcześniej tego piachu ;->
Tu już grubsza sprawa z taką ciężarówką. Ciekaw jestem ile dali za wyciągnięcie. W każdym razie zbiegła się cała wioska żeby popatrzyć. Wiem że kiepskie zdjęcia, ale sam byłem zajęty "gapiowaniem".
Oczywiście nie od wczoraj wiadomo, że na dysce łapa w majtach to dobry lans ;->