Dziś koniec roku szkolnego, nareszcie wakacje. Miałem przyjemność obserwować uroczystości z tym związane, odbywające się w Zespole Szkół nr. 14 we Wrocławiu. Nie pytajcie co ja tam robiłem - to opowieść na inną okazję. Jakby ktoś nie wiedział liceum będące częścią tego zespołu jest uważane za najlepsze we Wrocławiu i jedno z najlepszych w Polsce.
Uroczystości jak to uroczystości, było bardzo uroczyście i średnio uroczo - tak to zazwyczaj na uroczystościach bywa. Najpierw przemawiał pan dyrektor: Marek Łaźniak - zajęło mu to 33 minuty - zatem dość standardowo, mówił o wielu różnych rzeczach. Jako następny przemawiał Ojciec Zięba, tak właśnie, to ten słynny ksiądz który sławę zdobył dzięki pamiętnej debacie dotyczącej obecności krzyży w szkole. Mówił w dość kaznodziejski sposób o różnych rzeczach, między innymi o Matce Teresie i o tym jaka to była dobra dla Aborygenów, zapominając jednocześnie dodać kto tym Aborygenom zrobił największą krzywdę. Później przemawiali jeszcze tylko: przewodniczący rady rodzicielskiej, oraz jakiś uczeń będący przewodniczącym czegoś tam w szkole (przepraszam, ale nie pamiętam), nawiasem mówiąc laureat Olimpiady Teologii Katolickiej. W dalszej części programu było rozdanie nagród uczniom o szczególnych osiągnięciach (strasznie ich było dużo), oraz szczątkowy program artystyczny. Na koniec hymn szkoły - całkiem sympatyczny, oraz wyprowadzenie sztandaru przy muzyce bardzo przypominającej czołówkę Monty Pythona.
I co ja na to? Ano pomyślcie sami czy właściwe jest aby w państwowej szkole ksiądz przemawiał zaraz po dyrektorze (czyli jako pierwszy po Bogu), a w dodatku jako jedyny nauczyciel? Zastanówcie się...
PS: Zdjęcie pochodzi z tejże szkoły