Potrzebowałem ostatnio zdjęć legitymacyjnych. Jednak tym razem chciałem żeby były analogowe. W zasadzie zawsze chcę żeby były analogowe. Taki już ze mnie uparty gość. Tylko raz miałem tego typu zdjęcia robione cyfrowo. No dobra dwa razy. Pierwszy raz jakoś dwa lata temu i to tylko dlatego że mi się spieszyło. Nie porwały mnie ale trudno. I tak zazwyczaj dość dziwnie wyglądam na takich zdjęciach, zawsze coś jest nie tak. A to głupia mina, a to znowu czerwone oczy i tak dalej.
No nieważne zresztą, bo nie o to chodzi. Rok temu też miałem robione cyfrą. Były to zdjęcia do dyplomu ukończenia studiów. Pomyślałem że w sumie to na całe życie, więc chcę mieć to zrobione porządnie, chcę czarno białe zdjęcie analogowe. Odwiedziłem parę zakładów fotograficznych i niestety w żadnym z nich nie chcieli zrobić mi anala. W końcu poddałem się i zrobiłem to zdjęcie w pierwszym lepszym zakładzie. Oczywiście głupia mina i ta cyfrowa "jakość" bleeee.
Tym razem zaczęło się podobnie. Pewien pan w jednym zakładzie przekonywał mnie najpierw że przecież wszyscy robią na cyfrze bo jest lepsza. Dla tego który robi bez wątpienia, w końcu jest szybsza, tańsza i łatwiejsza (podobnie jak ciemna strona mocy). Potem ten pan chciał mnie przekonać że oni to zrobią cyfrą, ale jak zrobią odbitkę to będzie wyglądało jak z analoga. Trochę mnie to rozśmieszyło więc wyszedłem, bo mi się nawet dyskutować nie chciało.
Oczywiście pewnie myślicie że to taka moja fanaberia, wolno wam i pewnie jest w tym ziarnko prawdy. Jak wiadomo nie przepadam za cyfrą, chociaż zdarzają się cyfrowe zdjęcia które mi się bardzo podobają, ba niektóre właśnie dlatego że są cyfrowe. Co prawda dotyczy to chyba jedynie zdjęć z komórki pewnego sławnego fotografa, ale jednak.
No dobra miałem fanaberię, ale tym razem się nie poddałem. Postanowiłem że zrobię to sam. No prawie sam. Zadzwoniłem zatem do pewnego sławnego fotografa, który przywiózł do mojego domu dwie lampy studyjne marki ::miejsce na reklamę:: . Powiesiliśmy na karniszu tło z prześcieradła i stanowisko do zdjęć legitymacyjnych było gotowe.
Znany fotograf z niezwykłą wprawą obfotografował mnie najpierw legitymacyjnie, a potem zrobił trochę mniej formalnych zdjęć. Wszystkie oczywiście w gajerze i na czarno-białej małoobrazkowej błonie negatywowej. Po owej sesji wywołałem, wysuszyłem i zeskanowałem ową błonę. Nie bójcie się, nie zrobiłem wydruku z kompa. Skan posłużył jedynie do wybrania odpowiedniej klatki. Po wybraniu tej jedynej, wyciągnąłem powiększalnik i resztę ciemniowego złomu, nalałem rakotwórczych substancji do kuwet i zacząłem zabawę. Po około 40 minutach miałem około 20 zdjęć, uznałem że wystarczy i zwinąłem kramik, fajnie było.
O ile prościej byłoby to zrobić cyfrą? Dwadzieścia złotych, dwadzieścia minut i po sprawie. A tutaj, pół dnia zabawy masa sprzętu i niewiele ponad dwadzieścia złotych. Ale wiecie co? Kupa frajdy, wyraźnie lepszy efekt, a na dodatek mogłem sobie pozwolić na mały fotożarcik który zawarłem w tych odbitkach. Jednak jest wiele rzeczy których nie można kupić, wiem że następnym razem zrobię tak samo. Oczywiście już nie będę pytał w tych zakładach czy robią anala ;->