czwartek, 30 października 2008
Dziury w horyzoncie
środa, 29 października 2008
I znowu konkurs
wtorek, 28 października 2008
Dawno dawno temu
niedziela, 26 października 2008
Trochę szczegółów
piątek, 24 października 2008
czwartek, 23 października 2008
Śliczny geometryczny
środa, 22 października 2008
Znalezione w kuchni
Kolejny "Jeleń"
wtorek, 21 października 2008
Wpadanie z powrotem
sobota, 18 października 2008
Wypadanie
piątek, 17 października 2008
"Ofiara gwałtu"
czwartek, 16 października 2008
Moje miejsce
środa, 15 października 2008
Friktekkno
wtorek, 14 października 2008
To już miesiąc. Poznajecie?
poniedziałek, 13 października 2008
Ała moje oczy!!!
niedziela, 12 października 2008
Śmakro, ale przejściowe
czwartek, 9 października 2008
środa, 8 października 2008
Dlaczego te nowsze zdjęcia są "brudne"?
Jeśli oglądaliście uważniej zdjęcia na tym blogu, pewnie zauważyliście, że na przykład Śmakra są na ogół gładkie, a digifucki i Horyzont Zdarzeń są jakby brudne. Nie opowiem tutaj jak robię to, że takie właśnie są, bo nie takie było pytanie zadane w tytule. Opowiem z jakiego powodu te zdjęcia są brudne. W czasach fotografii cyfrowej wszystko musi być supergładkie. Jeżeli takie nie jest, Photoshop załatwia resztę sprawy, skutecznie zdzierając ze zdjęcia ostatnie ślady życia. Mamy potem modelki o idealnych kształtach o cerze gumowej lali. Mamy przepiękne kolorowe zdjęcia różnych dóbr, które koniecznie trzeba mieć. Mamy całe sterty elektronicznie wykastrowanych obrazów, na których nawet brud jest sterylny i nawet nie wiadomo czy to jeszcze zdjęcia czy już grafiki.
Jak już wspomniałem, moje wcześniejsze zdjęcia były gładkie. Jednak w końcu, najpierw nieświadomie i odruchowo, zacząłem szukać tego brudu. Tego nalotu rzeczywistości. Tej szorstkiej faktury o którą można się zadrapać. Na taki efekt składa się masa różnych bardziej lub mniej przewidywalnych zabiegów. Świat oglądany w skali do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, wcale nie gładki. Zawsze znajdzie się jakieś zadrapanie, nierówność, nadmiar lub ubytek, nalot czy przetarcie i jeszcze wiele wiele innych. Tak właśnie, życie to brud, a sterylna czystość to śmierć.
Zdjęcia to najnowsze digifucki, zrobione dosłownie kilka dni temu.
wtorek, 7 października 2008
I znów to Śmakro
poniedziałek, 6 października 2008
Miejski pejzaż z perspektywy Śmakra
niedziela, 5 października 2008
sobota, 4 października 2008
Dziadek i Śmakra
piątek, 3 października 2008
Nietypowe digifucki
czwartek, 2 października 2008
Różne takie Śmakra...
środa, 1 października 2008
Przygoda z Fotografią
Miało być tak, że zdjęcia portretowe mają moc komentowania. Jest portret, są nawet trzy. Wszystkie są wykonane w technice cross. Może przybliżę. Cross, lub cross processing, tudzież x-pro, lub wywołanie krzyżowe, jak kto woli. W każdym razie chodzi o to, że zdjęcia zrobione na błonach odwracalnych (slajdach) wywołuje się w procesie dla negatywów(c-41), albo negatywy w procesie dla slajdów (E-6). Ta druga wersja jest mniej popularna i prawdę mówiąc jeszcze nie miałem z nią do czynienia. Jak do tej pory wszystkie zdjęcia na tym blogu, oznaczone tagiem cross, są właśnie slajdami wywołanymi jak negatywy. Stąd wzięła się ich kolorystyka i nie jest to tani photoshopowy zabieg.
Ponieważ miał być komentarz, opowiem Wam jak zaczęła się moja przygoda z fotografią. Jestem z października, dlatego pierwszą komunię miałem w wieku siedmiu lat. Chrzest przechodziłem całkiem świadomie dwa tygodnie wcześniej. Oprócz paru medalików i innych pamiątek z Matką Boską i Jezusem, dostałem również zegarek i parę innych rzeczy. Wśród tych paru innych rzeczy znalazł się radziecki aparat marki: "Smiena". Miałem więc do dyspozycji Smienę i tabelę naświetleń, zdjęcia wywoływał mój nieżyjący już Dziadek. Zdjęcia były niczego sobie i wyrósłby ze mnie całkiem niezły fotograf już wtedy. Niestety miałem inną pasję. Uwielbiałem rozkręcać zegarki, głównie budziki. Optymalizowałem ich konstrukcję. Po moich optymalizacjach każdy zegarek działał tak jak wcześniej, tyle że zostawało mi trochę niepotrzebnych, jak wówczas sądziłem, części. Po dwóch rolkach zrobionych Smieną, zainteresowałem się nią bardziej jako takim innym zegarkiem, niż jako maszyną do robienia obrazów. Niestety, ten aparat nie był zegarkiem i po standardowych optymalizacjach po prostu przestał działać. Tak skończyła się moja przygoda z fotografią, myślałem że na zawsze, ale pewnego razu...
Zdjęcia pochodzą z cyklu: "Wakacje w mieście".