2005 rok, pierwszy dzień mojego trzeciego pobytu na wyspach. Oczywiście ten pan nie był Niemcem, był całkiem zwyczajnym brytyjskim bejem. Był dosyć uprzejmy, nie obraził się za zrobienie zdjęcia. Ceną za jego zrobienie była chwila pogawędki z owym dżentelmenem, oraz uściśnięcie jego ociekającej różnymi substancjami łapy. Bleee, pomyślałem wtedy, tak samo myślę i teraz, ale sądzę że i tak było warto.
czwartek, 2 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz