sobota, 24 stycznia 2009
Bragg na sobotę
Znów Londyn w 2004 roku i znów Bragg. Pamiętam do tej pory co miałem w głowie robiąc Braggi. To był rodzaj wyłączenia, zadumy, trochę jak medytacja. Nie wiem czy teraz byłbym w stanie naprawdę uczciwie zrobić jakiegoś Bragga. Póki co nie robię. Musiałbym odtworzyć podobny stan. Teraz jestem starszy, a moja głowa jest dalece bardziej poplątana niż wtedy. Przypuszczam, że jeśli miałbym teraz kontynuować tę serię to i Braggi powinny być bardziej poplątane. W zasadzie mogły by z tego wyjść jakieś Anty-Braggi, dlatego póki co nie robię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
W Braggach, jak dla mnie, jest harmonia, która daje siłę i spokój.
Widzę też tu mikroświaty, jak w ulu, które funkcjonują obok siebie,a jednak niezależnie.Szacunek i akceptacja.
Czyżby przyroda była mądrzejsza od ludzi?Ludzi, którzy często wprowadzając własne reguły panowania nad środowiskiem, w którym żyją, niszczą sami siebie.
ola te-be
Należy pamiętać, że ludzie też są częścią tej przyrody.
Tak,masz rację.Czy przyroda
i cywilizacja mogłyby się dopełniać?Gdyby nie przyroda i cywilizacja ,,bragów,, też by nie było. Chodzi mi o to, ze przyroda nie może być jedynie inspiracją dla Twórcy.Każde z nas jest mikroświatem,stworzonym i zdolnym do samodzielnej egzystencji....
samotnośc czy samodzielnośc?
bezpieczny dystans.....ola te-be
Tak, może, nie, niezupełnie, nie wiadomo, raczej.
,,Czasem ostatnim słowem jest milczenie,, Bert Hellinger
ola te-be
Prześlij komentarz