Pora ruszyć z tą nieco zaległą kroniką. I to ruszyć z kopyta.
Ruszyłem więc z Wrocławia, otworzyć nowy rozdział, a może rozdzialik życia. Ciekawość, podniecenie, nutka niepewności, ale zdecydowanie najwięcej pozytywnego kopa. Pożegnanie z Babą i w drogę. Towarzyszyła mi Kasia, a jechaliśmy z sympatycznymi robotnikami mniej więcej w naszym wieku, choć im się zapewne wydawało, że jesteśmy dużo od nich młodsi. Oboje tak mamy i już się zdążyliśmy do tego przyzwyczaić, aczkolwiek trzeba przyznać, że ma to ogromy wpływ na wiele dziedzin życia. Trudno określić, czy pozytywny, czy negatywny. Po prostu ma wpływ i tyle.
Droga, kantor i dojazd na miejsce. Nowe miejsce, tajemniczy obiekt przyszłej eksploracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz