Nie wiem, czy to złagodzi tę gorączkę, ale próbujcie. Londyn 2004.
sobota, 31 stycznia 2009
wtorek, 27 stycznia 2009
I znowu...
sobota, 24 stycznia 2009
Bragg na sobotę
Znów Londyn w 2004 roku i znów Bragg. Pamiętam do tej pory co miałem w głowie robiąc Braggi. To był rodzaj wyłączenia, zadumy, trochę jak medytacja. Nie wiem czy teraz byłbym w stanie naprawdę uczciwie zrobić jakiegoś Bragga. Póki co nie robię. Musiałbym odtworzyć podobny stan. Teraz jestem starszy, a moja głowa jest dalece bardziej poplątana niż wtedy. Przypuszczam, że jeśli miałbym teraz kontynuować tę serię to i Braggi powinny być bardziej poplątane. W zasadzie mogły by z tego wyjść jakieś Anty-Braggi, dlatego póki co nie robię.
piątek, 23 stycznia 2009
Bragg na razie
środa, 21 stycznia 2009
poniedziałek, 19 stycznia 2009
sobota, 17 stycznia 2009
czwartek, 15 stycznia 2009
Dorosłość ?!
Dorosłość?! A czymże ona jest? Według moich ostatnich obserwacji nie jest ona tym co się powszechnie opowiada. W młodości większość z nas przeżywa okres buntu. Wiecie mówi się, że hormony, idealizm i takie tam. Potem człowiek "dorasta" i jest w stanie zaakceptować znacznie więcej skurwysyństwa niż gdy był "niedojrzały".
Najpierw system nas karmi, oswaja, nawet pozwala na odrobinę buntu; czasami. Przyzwyczaja do pełnego brzucha, dachu nad głową, kilku gadżetów i paru innych rzeczy. Potem jednak przychodzi czas spłacania długów. System wymaga lojalności. Lata nauki w szkole świetnie nas do tego przystosowują. Trzeba iść do pracy na jedną trzecią doby, czasami więcej. Trzeba ten system karmić. Karmić sobą. Swoimi siłami umysłowymi, fizycznymi. Swoimi najlepszymi latami. No cóż taka kolej losu. Na dodatek wszyscy dookoła powtarzają, że tak musi być, bo tak i już. Wiadomo, większości ludzi taka sytuacja doskonale odpowiada. Wypierają ze świadomości niepotrzebne (niepokojące) myśli.
Trzeba wziąć kolejny kredyt, najlepiej trzydziestoletni na mieszkanie. To bardzo dobry łańcuch na którym można nas trzymać. Trzeba się ożenić i mieć dzieci, bo tak robią wszyscy. Bo tak chce system. Oczywiście sprawę myślenia system już też załatwił i po prostu podaje nam gotowe odpowiedzi. Uczy co jest dobre, a co złe, co wolno, a czego nie.
Tak naprawdę jest on czymś czego nie rozumiemy, bo to tak jakby pojedynczy neuron chciał chociaż z grubsza zrozumieć co robi mózg. Ludzie rodzą się i umierają, system trwa i ewoluuje. No cóż ludzie stworzeni są do jego tworzenia. I nawet ci którzy mówią: "Fuck the system" sami też tworzą system. Oczywiście alternatywny, ale jednak. Nie da się od tego uciec.
Zdaje mi się, że można by jednak inaczej. Może po prostu system powinien być dla ludzi, a nie na odwrót. A może po prostu jestem nieprzystosowany, czytaj: "niedojrzały".
poniedziałek, 12 stycznia 2009
Bragg poranny
sobota, 10 stycznia 2009
digifucked ;->
Uff, już po wernisażu. Gdyby nie pomoc uczynnych "Skrzatów" to nie wiem kiedy można by było otwierać wystawę. Poślizg był z zasadzie w normie, jedyne 15 minut. W każdym razie był niezły performens ;-> Dziękuję wszystkim za przybycie, przepraszam za brak jedzenia i picia. Miło było słyszeć, że zdjęcia się podobają, miło było sprzedać aż pięć zdjęć na pniu (dokładniej cztery z wystawy i jedno z bloga). Cieszę się, że pomimo robienia wszystkiego na ostatnią chwilę, tym razem znów się udało. No nic powiem tylko, że zachęca mnie to do zrobienia następnej wystawy i mobilizuje do rozwijania fotoprojektów. Następnym razem zaprezentuję "Horyzont zdarzeń". Te cztery zdjęcia to najnowsze z tej serii. Miłego oglądania ;->










