nie dla acta

Fotografia, konceptualna, konceptualizm, sprzedaż odbitek, sprzedaż fotografii, fotografia artystyczna,fotografia artystyczna sprzedaż, eksperymentalna, eksperyment, abstrakcja, abstrakcyjna, uliczna, street, photo ,foto , streetphoto, streetfoto, portret, digifuck, horyzont zdarzeń, śmakro, bragg, friktekno, freetekno, tekno, odbitki, zdjęcia, sprzedaż, sztuka, fotografia, dzik, koń, dzikoń, cross, sprzedaż zdjęć i odbitek

środa, 1 września 2010

Pierwsze kolory i szczypta lansu

Pierwszy wrzesień, młodzież rusza do szkół, 71 rocznica wybuchu II wojny światowej i moja pierwsza próba wywołania kolorowego filmu w procesie C-41. Zabieram się do tego jak pies do jeża już od dwóch godzin. Nie chcę niczego zapomnieć, ósmy raz czytam instrukcję, sami wiecie - pierwszy raz.

Misie na zdjęciu mają mi pomóc, żebym nic nie spieprzył, a nawet jak spieprzę to nie zobaczą nie usłyszą i nie skomentują. Już raz mi pomogły na obronie pracy magisterskiej. Obdarowałem nimi trój-osobową komisję żeby nie widziała, nie słyszała i nie komentowała moich potknięć - zadziałało ;-> To pewnie z wdzięczności za to że wykupiłem je po piątaku za sztukę, z więzienia nudnej półki sklepowej i nadałem im nowy, niemal mityczny wymiar. Teraz siedzą sobie z fizykami i słuchają różnych: ciekawych i tych mniej ciekawych, ale najczęściej nieźle pokręconych rzeczy. Kiedyś pewnie ktoś je kupi za jakąś małą fortunkę, ale póki co nie wyprzedzajmy faktów, na razie mają swoich właścicieli.

Teraz pora na odrobinę lansu. Nowy internetowy miesięcznik Snap Me, opublikował łamach swego trzeciego numeru jedno z moich zdjęć (musicie poszukać). Jeśli Wam się podoba i jesteście użytkownikami szajsbuka to możecie na nie zagłosować klikając na "lubię to" a oto link do zdjęcia. Zdjęcie które wygra będzie wydrukowane w formie pocztówki i będzie promowało Snap Me i autora również.

9 komentarzy:

Dzikoń pisze...

Jeeeeee, udało się!!! Pewnie Misie też pomogły. Padam na ryj, ale zadowolony jestem, choć były momenty że miałem poważne wątpliwości, ale na szczęście wyszło naprawdę dobrze ;->

Anonimowy pisze...

gratulujemy Ola i Marta
ps pozdrowienia dla Ciebie Misiów, które,, odwalają,, w Twoim imieniu kawał dobrej roboty-
Ola i Marta

Dzikoń pisze...

Dzięki dzięki, pewnie wkrótce wyniki owego wywoływania pojawią się na blogu.

kotsport pisze...

A jak temperaturę utrzymałeś? I jaką? 38?

Dzikoń pisze...

Ogólnie rzecz biorąc, to jest dość prosta sprawa. Niektórzy trochę demonizują, ale myślę że nie ma powodu. Wszystko jest bardzo podobne do wywoływania czarno-białego, nawet ilość kąpieli ta sama (jeśli ktoś używa na koniec kąpieli zwilżającej), jedyną różnicą jest temperatura.

Ja zdecydowałem się na wersję procesu w 30°C, po pierwsze łatwiej utrzymać temperaturę, po drugie czasy moczenia są dłuższe, przez co stosunek czasu zmiany odczynników do czasu kąpieli jest większy. Daje to większą pewność i powtarzalność rezultatów w przypadku chałupniczej obróbki.

Temperaturę utrzymywałem trzymając chemię i koreks w dziesięciolitorwej miednicy z wodą. Najpierw nalewałem do niej wody o temperaturze 38 - 40°C, następnie wsadzałem tam chemię w butelkach i wrzucałem termometr. Całość powolutku dążyła sobie do stanu równowagi termodynamicznej, to znaczy chemia się ogrzewała, a woda stygła. Gdy temperatura spadała do jakichś 34°C napełniałem koreks wodą o temperaturze 30 - 34°C, wstawiałem do miednicy i czekałem na dalszy spadek temperatury naszego układu. Wiadomo - całość stygła w kontakcie z zimniejszym powietrzem. Gdy całość ostygła do 30.5 - 31°C zaczynałem zabawę.

Najpierw wylanie wody z koreksu i wlanie wywoływacza. Przez pierwsze 30 sek. po wlaniu przewracałem koreks do góry nogami i z powrotem, później co 15 sek przewracania co minutę aż do końca procesu - czyli identycznie jak w czerni i bieli. W przerwach pomiędzy mieszaniem wstawiałem koreks do miednicy. W czasie pierwszej kąpieli temperatura spadała w granicach 0.5 - 1°C więc mniej więcej w granicach tolerancji procesu. W dalszych kąpielach tolerancja temperatury jest coraz większa więc już nie ma żadnych kłopotów z jej utrzymaniem.

Po wywołaniu i późniejszym zdjęciu maski i odwróceniu kolorów w wyobraźni, filmy wyglądały lepiej niż labu. Oczywiście to moje subiektywne wrażenie i paski kontrolne mogłyby pokazać coś innego. Na początku zdarzały mi się nawet odchyłki rzędu 2°C i nie zauważyłem żeby wpłynęło to jakoś na wynik. Tutaj może znów te paski pokazałyby coś innego, ale któż by się tym przejmował?

Jeśli chodzi o push 1 to w tej temperaturze trzeba czas przedłużyć o 1.5 min, tak mi wyszło z obliczeń i sprawdziłem w działaniu i było ok. Krosy też bez problemu idą. Używałem niezbyt dokładnego termometru do Yerby i dało radę. Odczynniki śmiało można rozcieńczać kranówą, ale stabilizator raczej destylowaną albo demineralizowaną, inaczej zostaną ślady kamienia. Zrobiłem tym zestawem 13 filmów i wywaliłem. Wywoływacz co prawda nadal spisywał się świetnie ale kto wie jak to z utrwalaczo-odbielaczem. Pomiędzy pierwszymi dwiema kąpielami użyłem przerywacza i myślę, że to dobra praktyka jeśli się wielokrotnie używa tej samej chemii.

Nie będę już dalej ględził, szczerze polecam C-41 w domu. Nie ma co się za bardzo z tym cackać, mimo chałupniczych warunków i tak wychodzi świetnie.

kot sport pisze...

Kurde, rewelka. Skoro można w temperaturze 30 st. to pewnie da się użyć akwarystycznej grzałki z termometrem.
No i niezły masz przerób. 13 filmów...
Ciekawe, czy równie sprawnie idzie robienie kolorowych odbitek?

No ale przede wszystkim odpal skaner i wrzuć wreszcie efekty!

kot sport pisze...

Miało być "z termostatem".

kot sport pisze...

No kiedy wreszcie zobaczymy efekty tej akcji??

Dzikoń pisze...

Kurde już niedługo. Przesyłki z dalekiego wschodu lubią długo podróżować do Europy. Jakoś na dniach powinien przyjść ten cholerny zasilacz do skanera. Sam już siedzę jak na szpilkach.