

Taki staroć z 2006 roku. Musiałem mu potem dać pięć zeta, ale w sumie chyba warto było.
.:: CZY TO DZIK? CZY TO KOŃ? NIE !!! TO DZIKOŃ !!! ::.
Oczywiście pomijają Go w sondażach, bo nasi kochani politycy obawiając się konkurencji zdążyli wpisać Mefedron na listę substancji zakazanych. Po prostu swym najjaśniejszym majestatem zbyt przyćmiewał obu beznadziejnych kandydatów na prezydenta. Zwykła ludzka zawiść, podłość, małoduszność i zaściankowość.
Na szczęście nie wszystko stracone, okazało się iż pomimo wielu nieczystych zagrań Mefedron ma jednak żelazny elektorat. Czekajcie aż skończą liczyć głosy, może być niespodzianka. Dowodem niech będzie zdjęcie karty do głosowania nadesłane wprost ze Stolicy przez pewną czytelniczkę tego bloga.
Czytaj również: Mefedron - Twój Kandydat
W Warszawie, przed pałacem prezydenckim stoi bogoojczyżniana szopka. Oczywiście mi też jest przykro z powodu zdarzeń katyńskich, jednak nie zmienia to faktu że stoi tam szopka. Wystawa owszem bardzo ładna, zdjęcie pary prezydenckiej również. Niestety oprócz tego jeszcze krzyż, Maryjka i katolicko narodowe hasła. To jesze nie wszystko, w ramach owej szopki jest jeszcze miejsce na jawną agitację w ramach kampanii wyborczej, oraz na reklamę literatury. Oczywiście szopka powstała oddolnie i spontanicznie.
Zbulwersowany tym wszystkim postanowiłem dodać swój drobny komentarz do całej tej sprawy, umieszczając niewielką wlepkę na jednej z owych patriotycznych reklam (1:11 minuta filmiku). Szczęśliwy traf chciał że udało mi się ją wkleić na pół minuty przed demonstrcją pod pałacem (na filmiku). Z tego co widziałem to wlepka nikogo nie zbulwersowała i nikt nie chciał jej zrywać. Nie wiem może później ktoś to zrobił. W każdym razie kiedy stamtąd odchodziłem ciągle jeszcze wrednie sugerowała, że książkę o Katyniu można kupić za pośrednictwem tego bloga za jedyne 19 zł 99 gr.
Zgodnie z planem 26.06.10 DziKoń wbił do 1500m2 aby rozstawić swoje dzieło. Niestety zamiast o planowanej 13, był około 18. Cóż dzień wcześniej była mała imprezka i trochę innych przyjemności, więc po prostu nie dało rady.
Oczywiście było tam z milion widzów i wszyscy chcieli autograf. Mimo tego udało się rostawić to oto skromne dzieło:
Jednym słowem narysowany kredą kształt który w przybliżeniu można określić jako okrąg, oraz kartka z takim oto napisem:
W tym własnie miejscu, przesunięty w piątym wymiarze o 6.66*10-36m DziKoń, wykonuje swój dziki taniec. Oprócz zwykłych ruchów tanecznych wykonuje jeszcze takie, które trudno nawet nazwać, a jeszcze trudniej sobie wyobrazić. Standardem są tu odbicia lustrzane, wywracanie się na lewą stronę, i cała masa innych jeszcze bardziej szalonych kroków tanecznych oraz ich obłędnych kombinacji.
Jeśli chcecie to wszystko zobaczyć, musicie również przesunąć się o te 6.66*10-36m w piątym wymiarze, pamiętajcie tylko, żeby poruszać się w dobrą stronę. Możecie dołączyć do DziKonia i zatańczyć z nim w parze lub nawet grupie. Żeby się przesunąć, trzeba tylko wykonać pewien odpowiedni ruch. Tak naprawdę trudno go opisać słowami, a narysować się nie da. Po prostu musicie to jakoś wyczuć - posłuchać Waszej wewnętrznej intuicji piątego wymiaru. Popróbujcie trochę, śmiało, większości po jakimś czasie w końcu się to udaje. Przesuńcie się o ten kawalątek, bo chłopak w końcu z nudów umrze.
In this place, moved in the fifth dimension of 6.66*10-36m DziKoń performs a wild dance of her. Besides the usual dance moves performed yet one that is difficult to even call, and even harder to imagine. Here are the standard mirror images, tipping to the left side, and a lot of other even more crazy dance moves and combinations obłędnych.
If you want to see it all, you also move up the 6.66*10-36m in the fifth dimension, just remember to move in the right direction. You can join DziKonia and dance with him in the hand or even a group. In order to move, you just perform a corresponding movement. So it's really hard to describe in words, and can not be drawn. You just have to somehow feel - listen to your inner intuition of the fifth dimension. Try out a little, go ahead, mostly after some time it finally goes. Move the kawalątek about this, because the boy eventually die of boredom.
Translated by google translate
DziKoń
dzikon.blogspot.com
Niektórym chyba udało się zatańczyć w piątym wymiarze, bo pozostawili po sobie takie oto ślady:
Na koniec dnia, DziKoń zostawił w parku swój ulubiony aprat, wraz z obiektywami i nie świadom straty po prostu poszedł sobie do domu. Znalazł go i oddał jakąś godzinę później, pewien sympatyczny młody mieszkaniec stolicy. DziKoń miał dużo szczęścia gdyż zostawił w torbie z aparatem również telefon, no i trafił na uczciwego znalazcę, któremu jeszcze raz z całego serca dziękuje. I jak tu bluzgać na stolicę?! W każdym razie DziKoń nie śmie.
PS: Zdjęcia niestety z cyfry.