nie dla acta

Fotografia, konceptualna, konceptualizm, sprzedaż odbitek, sprzedaż fotografii, fotografia artystyczna,fotografia artystyczna sprzedaż, eksperymentalna, eksperyment, abstrakcja, abstrakcyjna, uliczna, street, photo ,foto , streetphoto, streetfoto, portret, digifuck, horyzont zdarzeń, śmakro, bragg, friktekno, freetekno, tekno, odbitki, zdjęcia, sprzedaż, sztuka, fotografia, dzik, koń, dzikoń, cross, sprzedaż zdjęć i odbitek

środa, 20 października 2010

Szydło z worka, trochę alchemii - czyli nie taki diabeł straszny

Skaner działa, za co chciałem podziękować - bliżej nieznanym mi - małym, żółtym ludziom z bardzo daleka. Jak pewnie wiecie ostatnio opanowywałem wywoływanie filmów barwnych w procesach C-41 i E-6, w warunkach domowych. Nie dysponuję minilabem, ani nawet procesorem do wywoływania. Mój sprzęt to koreks parę butelek na chemię, nieco dziurawa miska na ciepłą wodę i niezbyt dokładny termometr do Yerby.

Niejeden pewnie złapał by się już za głowę, że niby to jak z motyką na słońce. Otóż nic bardziej mylnego. Być może proces który przeprowadzałem używając tak prostych narzędzi, znacznie odbiegał od przepisowej normy. Widocznie te normy są po prostu bardzo restrykcyjne. Może po prostu dotyczą parametrów przy których wszystko jest idealnie powtarzalne, a kolory hiperpoprawne, może...

Ogólnie panuje opinia, że kolor to jakaś straszna masakra. Coś mi się wydaje, że głównie rozprzestrzeniają ją ci, którzy nigdy tego nie robili. W internecie można bez trudu znaleźć opinie ludzi którzy wołają kolor w domu. Generalnie są zgodni co do tego, że to w miarę łatwa sprawa, niewiele trudniejsza niż obróbka filmów czarno białych.

Przypuszczam że mimo mojego skromnego sprzętu, jakość wywołanych samodzielnie zdjęć jest lepsza od tych z labu. Przyczyna jest prosta: laby idą na masówkę i po prostu mają w dupie. Poza tym prawie wszyscy robią na cyfrze, więc chemia często jest stara i bywa w złej formie. Teraz nawet laby uchodzące za najlepsze w moim mieście Wrocławiu, mają analog w anusie. Milion razy tłumaczyłem różnym gościom, że odciski palców na filmie to nie jest norma, a filmy przecina się tylko w przerwach między klatkami. Na szczęście od tej pory oprócz oszczędności kasy, zaoszczędzę również nerwów.

Wiem, strasznie się rozgadałem, a tu przecież o zdjęcia chodzi. A więc włala:

Najklasyczniejszy klasyk, czyli negatyw (Fuji pro 400H) w procesie negatywowym C-41.

Najklasyczniejszy kros, czyli pozytyw (Fuji Sensia 100) w procesie negatywowym C-41

Najklasyczniejszy slajd, czyli pozytyw (Fuji Sensia 100) w procesie pozytywowym E-6

I niezupełnie najklasyczniejszy kros, czyli negatyw (Rossmann 200) w procesie pozytywowym E-6

I co sądzicie? Ja myślę że jednak warto. Do obu procesów używałem prostych szybkich zestawów Tetenala o nazwach: "Colortec C-41" i "Colortec E-6". Podobno można też samemu robić chemię albo modyfikować te procesy, myślę że jeszcze wiele przede mną, do usłyszenia...

PS: Niedługo wysyp nowych zdjęć, bądźcie więc czujni i zapnijcie pasy ;->

3 komentarze:

Veronika Anna pisze...

lubię to.
jestes miszczem.

negatyw w e6- love it!

katia pisze...

dajesz, to ja ci tez podbije ogladalnosc:>

Marucha pisze...

a - to Ty mi zakosiłeś termometr yerby -_-