nie dla acta

Fotografia, konceptualna, konceptualizm, sprzedaż odbitek, sprzedaż fotografii, fotografia artystyczna,fotografia artystyczna sprzedaż, eksperymentalna, eksperyment, abstrakcja, abstrakcyjna, uliczna, street, photo ,foto , streetphoto, streetfoto, portret, digifuck, horyzont zdarzeń, śmakro, bragg, friktekno, freetekno, tekno, odbitki, zdjęcia, sprzedaż, sztuka, fotografia, dzik, koń, dzikoń, cross, sprzedaż zdjęć i odbitek

środa, 1 października 2008

Przygoda z Fotografią

Miało być tak, że zdjęcia portretowe mają moc komentowania. Jest portret, są nawet trzy. Wszystkie są wykonane w technice cross. Może przybliżę. Cross, lub cross processing, tudzież x-pro, lub wywołanie krzyżowe, jak kto woli. W każdym razie chodzi o to, że zdjęcia zrobione na błonach odwracalnych (slajdach) wywołuje się w procesie dla negatywów(c-41), albo negatywy w procesie dla slajdów (E-6). Ta druga wersja jest mniej popularna i prawdę mówiąc jeszcze nie miałem z nią do czynienia. Jak do tej pory wszystkie zdjęcia na tym blogu, oznaczone tagiem cross, są właśnie slajdami wywołanymi jak negatywy. Stąd wzięła się ich kolorystyka i nie jest to tani photoshopowy zabieg.

Ponieważ miał być komentarz, opowiem Wam jak zaczęła się moja przygoda z fotografią. Jestem z października, dlatego pierwszą komunię miałem w wieku siedmiu lat. Chrzest przechodziłem całkiem świadomie dwa tygodnie wcześniej. Oprócz paru medalików i innych pamiątek z Matką Boską i Jezusem, dostałem również zegarek i parę innych rzeczy. Wśród tych paru innych rzeczy znalazł się radziecki aparat marki: "Smiena". Miałem więc do dyspozycji Smienę i tabelę naświetleń, zdjęcia wywoływał mój nieżyjący już Dziadek. Zdjęcia były niczego sobie i wyrósłby ze mnie całkiem niezły fotograf już wtedy. Niestety miałem inną pasję. Uwielbiałem rozkręcać zegarki, głównie budziki. Optymalizowałem ich konstrukcję. Po moich optymalizacjach każdy zegarek działał tak jak wcześniej, tyle że zostawało mi trochę niepotrzebnych, jak wówczas sądziłem, części. Po dwóch rolkach zrobionych Smieną, zainteresowałem się nią bardziej jako takim innym zegarkiem, niż jako maszyną do robienia obrazów. Niestety, ten aparat nie był zegarkiem i po standardowych optymalizacjach po prostu przestał działać. Tak skończyła się moja przygoda z fotografią, myślałem że na zawsze, ale pewnego razu...

Zdjęcia pochodzą z cyklu: "Wakacje w mieście".

Brak komentarzy: